First topic message reminder :***
Ta krew... Sprawiła, że mimowolnie zadrżał, czując jej pierwsze krople. Pierwsze, drugie, kolejne... Cichy pomruk błogiego zadowolenia zabrzmiał gdzieś w głębi jego ciała, które nie dość, że czuło w dziwny, elektryzujący sposób niewielkie ciałko dziewczyny, to w dodatku ogrzewało się rozpływającą się po jego ciele krwią tej istotki. To sprawiało, że czuł ją podwójnie, a nawet potrójnie, bo miał wrażenie, jak gdyby wiedział, co też odczuwa ona. Byli ze sobą połączeni? Jakąś więzią?
Myśli te zaraz jednak zniknęły tak szybko, jak się pojawiły i oczywiście wpadły do pudełka z zapomnieniem. Nigdy, gdy się pożywiał, nie myślał o rzeczach innych niż pożywianie, a zwłaszcza, jeśli myśli te dotyczyły jakiegoś filozofowania czy logicznego rozumowania. To zostawiał na chwile wolne, do których nie zaliczały się noce spędzane z kochankami i Rachel.
Właśnie, Rachel nie była ot zwykłą kochanką, która miała jedynie zaspokoić jego żądze. Rachel był inna, wyjątkowa i nie zamierzał pozwolić jej skrzywdzić. W sumie zawsze był przeciwny znęcaniu się nad kobietami, ale teraz... Teraz to było coś jeszcze bardziej ważniejszego, niż bycie rycerzem na białym koniu dla płci przeciwnej. Teraz była Rachel i obsesyjna wręcz chęć zapewnienia jej bezpieczeństwa. I chęć kosztowania jej na różne sposoby. Nie tylko te związane z krwią. A jako że to była Ona, to nie mógł jej posiąść tu, na jakiejś brudnej uliczce, na której, Bóg jeden wie, co się działo. Ogólnie rzadko pożywiał się na zewnątrz. Zazwyczaj zakradał się do sypialni swoich klientek, a Rachel...
Objął ją swymi rękoma i przeturlał się na bok, teleportując ich do swojego pokoju, gdzie, o dziwo, nie gościła nigdy jeszcze żadna kobieta. Ona była pierwsza i nawet pomyślał o tym z niemałą dumą. Cieszył się, że nie skaził tego miejsca przed przybyciem jego księżniczki, która to teraz delikatnie została opuszczona na miękki materac jego łóżka, z ząbkami nadal wbitymi w szyję, z której pił, pił i pił. Mimo że jeszcze nie tak daleką chwilę temu się żywił, teraz nadal czuł głód. Nienasycony. Skazany na wieczne nienasycenie, mimo to oderwał się od jej szyjki, zlizując językiem resztki krwi, ale też by rana szybciej się zagoiła.
W międzyczasie zajął się jej ubraniami, które, jako że i tak były w kiepskim stanie, zostały do końca porwane przez jego pazury i silne ramiona. I skrzywił się, widząc jej rany. Nawet mogła usłyszeć warknięcie i wściekłe błyski w jego oczach. Nie powinien był pozwolić, by torturowali Rachel. Agustin... Zapłaci za to. Prędzej, czy później, ale zapłaci i osobiście się z nim rozprawi. Rozszarpie go własnymi pazurami, a jego cząstki wrzuci do ognia i będzie się śmiał, głośno śmiał z jego beznadziejności i satysfakcji z wykonanej zemsty.
-
Rachel... – Szepnął delikatnie do niej w myślach, bo wiedział, że tak może i że ona to usłyszy. Zaczął obcałowywać jej ciało, zlizując gdzieniegdzie krew i oczyszczając rany. Jednocześnie szybko pozbył się swoich spodni i wszedł w nią, nie czekając już na żadne przyzwolenie, żaden sygnał, gest. Chciał i brał, mimo że teraz było inaczej. To nie było już to samo, co przedtem, co zwykle. Teraz czuł o wiele więcej i o wiele więcej znaczyła dla niego dziewczyna niż jego własne życie. Magia. Czuł się zauroczony.