The Ghost Of You
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj

Share
 

 Sypialnia gościnna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Buffy Delilah Carroll
Admin
Buffy Delilah Carroll

Personalia : Buffy Delilah Carroll
Pseudonim : Meadow, Lisek, Venus
Data urodzenia : 24.12.1992
Rasa : Hybryda
Podklasa : Kitryda
Profesja : Właścicielka Bourbon Room/Łowczyni/Żonka N(ick)erdusia/Mateczka
W związku z : Nicholas Andrew Carroll
Aktualny ubiór : białe rękawiczki, beżowa kurtka, bordowo-biało-beżowy szalik, beżowe kozaki, bordowa czapka, biała spódniczka, beżowe rajstopy
Liczba postów : 93
Punkty bonusowe : 171
Join date : 03/03/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeWto 25 Mar 2014 - 23:52

Sypialnia gościnna Tumblr_mos21gEdWu1spy4qjo1_500
Nie wiedziała, co się tak właściwie stało. Nie pamiętała nawet, dlaczego tak nagle, zamiast stania u boku swojego świeżo poślubionego Tygrysa i radowania się tym dniem, przed oczami widziała tylko ciemność. Czarną i nieprzeniknioną, potęgowaną jeszcze tym okrutnym szumem w głowie i dziwnym, jakby metalicznym smakiem w ustach. Czuła się wyjątkowo paskudnie.
Całe ciało okropnie ją bolało, a obecność dwójki wybitnie niesfornych dzieciaczków w brzuchu ciążyła jej jak nigdy wcześniej przez całe te kilka miesięcy. Ponadto odczuwała dziwne kołysanie i nie wiedziała, czy było to spowodowane tym samym, co sprawiło, że źle się czuła, czy może było to zależne od jakiegoś zupełnie innego czynnika.
Ogarnięcie, a przynajmniej częściowe, obecnej sytuacji zajęło jej dobre kilka minut, lecz wciąż jeszcze nie próbowała nawet spróbować otworzyć oczu. Czuła, że powieki ma ciężkie jak z ołowiu. Po kolejnych kilkunastu sekundach powolutku postanowiła uchylić powieki, gdyż rozległo się coś brzmiącego jak pstryknięcie kontaktu i w jej oczy uderzyło światło. Przytłumione, ale jednak wciąż światło.
- Cco się stało...? - Szepnęła, czując pod sobą miękkość uginającego się materaca. Uchyliła wpierw jedną, a następnie drugą powiekę i spojrzała na męża, słabo się uśmiechając. - Przepraszam... Chyba zniszczyłam cały ślub tym jednym wybrykiem... Westchnęła przeciągle, wtulając się w ukochanego i wdychając jego przecudowny zapach. - Choć może i jest w tym coś dobrego... Ci wszyscy ludzie tak bardzo mnie już męczyli, ale teraz... Jest już znacznie lepiej. - Delikatnie cmoknęła Nickiego w policzek, chichocząc cichutko, choć wciąż jeszcze nie czuła się zbyt dobrze. Obrzuciła męża spojrzeniem.
- Podarłeś sobie garnitur, Tygrysku. - Mruknęła jeszcze, sycząc z bólu, gdyż dopiero teraz doszło do niej, że musiała przy okazji czegoś dosyć paskudnie zranić się w nogę. Wciąż jednak nie miała pojęcia, co stało się... Kilka minut temu?


Ostatnio zmieniony przez Buffy Delilah Carroll dnia Sob 29 Mar 2014 - 13:25, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Nicholas Andrew Carroll
Admin
Nicholas Andrew Carroll

Personalia : Nicholas Andrew Carroll
Pseudonim : Nick, Nicky
Data urodzenia : 21.12.1994
Zmieniony/a : 14.08.2015
Rasa : Wampir
Podklasa : Potomek pierwotnego
Profesja : Właściciel HL, wynalazca, nerd, przykładny przyszły ojciec i już mąż
W związku z : Buffy Delilah Carroll
Aktualny ubiór : w biało-niebiesko-granatową kratkę spodnie od piżamy i, ofc, urok osobisty
Liczba postów : 91
Punkty bonusowe : 134
Join date : 27/02/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimePią 28 Mar 2014 - 23:48

Dzięki swoim nowym zdolnościom wampirka z łatwością dostał się do sypialni dla gości, nie rzucając nigdzie Buffy po kątach, a mając ją non stop w ramionach, tuż przy serduszku. W dodatku ze stresu zdążył poznać sporą część domu, wiec jakoś to poszło, czego nie mógł powiedzieć o ślubie.
Ten jakoś tak... Rozsypał się? Buffy zemdlała, on opuścił towarzystwo i jakoś nie miał ochoty tam wracać, choć niepokojące odgłosy ciągnęły go do siebie. Powinien iść i sprawdzić, co tam się dzieje. Jakby nie było, był gospodarzem dzisiejszego wieczoru, jednakże Raven. Pokładał w niej nadzieję, że przedstawi mu wystarczający obraz tego, co też się tam wyrabia i na jego podstawie stwierdzi, czy jest tam potrzebny, czy może spokojnie zostać z żoną.
Jej stan martwił go najbardziej, choć wyczuwał, że z jej ciałem było wszystko w porządku. Wszystko wskazywało na zmęczenie, bo ciąża, a jeszcze ślub, mimo to odetchnął z ulgą, gdy odzyskała przytomność.
-  Nieźle mnie wystraszyłaś, moja kruszynko. Tak lecieć na ziemię? To ja ci nie wystarczam? – Spytał, uśmiechając się od ucha do ucha. Uniósł jej dłoń do swych warg i ucałował. – Jesteś okropna. Zniszczyłaś nam ślub i w sumie dobrze. Jakoś nie mam dziś ochoty na towarzystwo tej całej zgrai. Serio. Chyba pierwszy raz w życiu, a za to chcę ciebie i nie strasz mnie więcej omdleniami. Dobrze się czujesz? – Spytał z troską, dotykając jej czoła.
Zdjął zniszczoną marynarkę, odrzucając ją na fotel. W sumie już była zbędna i ważne, że Liskowi się nic nie stało. Castiel nawet nie zdążył drgnąć. Gdzie on miał oczy w tym momencie? Był aniołem, do cholery, i zamiast dbać o zdrowie jego kochanej Buffy, to on interesował się jedynie podejrzanymi hałasami, mimo że miał ją tuż obok. Przez takie jednostki tracił wiarę w świat... Gabriel by drgnęła, a też była aniołem, które należały do istot denerwujących, jeśli spojrzeć na Castiela. I mających gdzieś życie ludzkie.
- Coś cię bo... – Zaczął zaniepokojony, ale zaraz poczuł zapach krwi i po sekundzie wiedział, że Buffy jest ranna w nogę. – Co ci się stało? Kiedy? – Spytał niezadowolony z siebie. W dodatku miał ochotę..., ale nie mógł non stop jej spijać. Zwłaszcza teraz, gdy była w tak zaawansowanej ciąży.
Złapał prędko za butelkę z wodą i opłukał nią ranę. Starał się nie oddychać i próbował zapomnieć o słodkim zapachu krwi swojej najdroższej. Nie powinien. Miała niedługo przyfrunąć tu Raven, a oni musieli wrócić do gości...
Powrót do góry Go down
Buffy Delilah Carroll
Admin
Buffy Delilah Carroll

Personalia : Buffy Delilah Carroll
Pseudonim : Meadow, Lisek, Venus
Data urodzenia : 24.12.1992
Rasa : Hybryda
Podklasa : Kitryda
Profesja : Właścicielka Bourbon Room/Łowczyni/Żonka N(ick)erdusia/Mateczka
W związku z : Nicholas Andrew Carroll
Aktualny ubiór : białe rękawiczki, beżowa kurtka, bordowo-biało-beżowy szalik, beżowe kozaki, bordowa czapka, biała spódniczka, beżowe rajstopy
Liczba postów : 93
Punkty bonusowe : 171
Join date : 03/03/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeSob 29 Mar 2014 - 14:13

Wszystko było już w jak najlepszym porządku, choć nadal lekko pobolewała ją głowa. Teraz przynajmniej nie otaczał jej ze wszystkich stron tłum ściśniętych ze sobą istot, które w każdej chwili mogły spowodować jakieś bardzo złe zamieszanie. Zamieszanie, które w sumie spowodowały... Nie musiała już się tak mocno zamartwiać, choć przecież niebezpieczeństwo nadal istniało. Ba! Było bardzo bliskie, gdyż przecież już się coś działo. Nie wiedziała tylko do końca, czym była ta akcja i kto dokładnie był w nią zamieszany. Prócz Meg, oczywiście, bo udziału jej zdolności zwyczajnie nie dało się nie zauważyć. To tak, jakby nie zauważyć szalonego tornada pędzącego w kierunku głośnego tłumu ludzi. Zwyczajnie niemożliwe do przeoczenia.
W tej chwili jednak niezbyt się to wszystko liczyło. Nie była w ogrodzie, była w cichutkim i jak najbardziej spokojnym domu, a na dodatek w towarzystwie ukochanej osoby, więc było dobrze. Było i raczej miało być, bo przecież Megaera raczej nie pozwoliłaby na to, by jej posiadłości... no i potomkowi... stała się jakaś krzywda. Byli więc bezpieczni i mogła w pełni cieszyć się chwilą błogiego spokoju. Choć przecież i tak w końcu będą musieli opuścić miły i wygodny pokoik, by pokazać się gościom. I to akurat niezbyt jej się podobało. Cóż jednak mogła zrobić, gdy była na przyjęciu jedną z istotniejszych osób? Raczej niezadowolone nic.
- Przykro mi, mój Tygrysie, ale z naturalnym przyciąganiem nie wygrasz. - Stwierdziła, nie mogąc nie uśmiechnąć się na widok tego jego zabójczego uśmiechu.
No zwyczajnie nie mogła mu się oprzeć. To nie miało się zmienić chyba nigdy. Każdy dzień przy nim był dla niej prawdziwym darem od losu, a ona zamierzała jak najbardziej to wykorzystywać. Dzień po dniu, godzina po godzinie... Nawet w każdym ułamku sekundy czuła się tak, jak nie myślała, że kiedykolwiek będzie się czuła. Był jej osobistym skarbem, największym skarbem i przez praktycznie cały czas nie mogła do końca uwierzyć w swoje szczęście.
Zachichotała niczym jakaś trzpiotka, gdy ucałował jej dłoń i uśmiechnęła się jeszcze, o ile to w ogóle było możliwe, promienniej.
- Chyba powinnam się wstydzić tej mojej okropności, ale jakoś tego nie robię. - Poprawiła palcami włosy i w zamyśleniu pokiwała głową na potwierdzenie własnych słów. - Chyba już tak bardzo nie lubię być w centrum uwagi... - Zmarszczyła brwi, przygryzając dolną wargę. - No i nie znam większości z naszych gości, co chyba niezbyt dobrze o mnie świadczy, nie sądzisz?
To była najszczersza i najprawdziwsza prawda. Kompletnie nie kojarzyła znacznej większości z osób, które gościły na ich ślubie, a przecież nie była aż takim znowu nołlajfem, który nie ma zupełnie żadnych znajomych i przyjaciół. No dobrze, może kilka osób odwróciło się od niej po tym jak wróciła do Los Angeles w towarzystwie świeżo przemienionego faceta i, jak się wkrótce okazało, brzucha zawierającego w sobie parę bliźniąt, ale przecież i tak nie mogła się nie pochwalić sporym tłumkiem dobrych znajomków. Tymczasem niknęli oni wśród zgrai dziwnych istot, które przybyły na ich ślub. Dziwne... Nawet aż nazbyt dziwne, ale co ona miała tutaj do powiedzenia, gdy została przegłosowana i odbyło się wesele na miarę jakiegoś weseliska tysiąclecia?
- I już będę grzeczna. Obiecuję. - Posłała mu uśmiech. - Dobrze... Znaczy, nie jest źle. Tylko mnie odrobinę głowa boli. - Stwierdziła, wzdychając cicho i na nowo zmieniając się w mini imitację wulkanu energii.
Pominęła sprawę rany, gdyż nie było to przecież nic wielkiego z powodu czego miałaby paść na miejscu i natychmiastowo wręcz się wykrwawić. Ot, drobne zranienie, z którego leciała krew, która może i nadawała zranieniu dosyć paskudnego wyrazu, ale nie była niczym niezwykłym. Przynajmniej nie dla osoby, która praktycznie przez cały czas miała jakieś drobne skaleczenia. Nawiązując już do krwi i skaleczeń...
- Nie mam pojęcia... - Uśmiechnęła się jakby przepraszająco. - Ale to nic takiego. Nie muszę już chyba mówić, że bywało gorzej, nie? - Syknęła, gdy woda zetknęła się z jej raną, ale po chwili znowu było dobrze. Zachichotała z sobie tylko znanej rzeczy, przyciągając do siebie lekko ukochanego i całując go. Było cudnie. Nie podobało jej się tylko jego dziwnawe zachowanie, ale postanowiła chwilowo jeszcze je przemilczeć. To nie był czas na wywlekanie jakiś dziwactw, teraz była najlepsza pora na pocałunki, połączone z delikatnym muskaniem języczkiem jego kiełków.
- Kocham cię. - Mruknęła, tuląc się do niego i dyskretnie, niby to przypadkiem, ułatwiając mu dostęp do swojej szyi. - Nie jestem królową Anglii. - Szepnęła, dając mu do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko drobnemu podgryzaniu, jeśli tego właśnie sobie życzył. Nie musieli przecież tak od razu wracać do męczącego tłumu w ogrodzie.
Powrót do góry Go down
Nicholas Andrew Carroll
Admin
Nicholas Andrew Carroll

Personalia : Nicholas Andrew Carroll
Pseudonim : Nick, Nicky
Data urodzenia : 21.12.1994
Zmieniony/a : 14.08.2015
Rasa : Wampir
Podklasa : Potomek pierwotnego
Profesja : Właściciel HL, wynalazca, nerd, przykładny przyszły ojciec i już mąż
W związku z : Buffy Delilah Carroll
Aktualny ubiór : w biało-niebiesko-granatową kratkę spodnie od piżamy i, ofc, urok osobisty
Liczba postów : 91
Punkty bonusowe : 134
Join date : 27/02/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimePon 31 Mar 2014 - 13:59

Używał wszelkich sił, by powstrzymać głód, który zaczął go irytująco kusić, mimo że nie miał ochoty... Tak, nie miał ochoty na krew. Nie mógł sobie na nią pozwolić i tego zamierzał się trzymać. Nieważne, co mówiły mu jego instynkty, węch, jad zbierający się w ustach...
Po przepłukaniu rany wodą, zaraz dotknął ją delikatnie, używając swoich uzdrawiających umiejętności. Ranka powoli się zrosła, nie zostawiając nawet blizny. Bardzo przydatna rzecz. Po ranie zostały jedynie lekkie smugi krwi, a nóżka jego najdroższej żony była calutka i zdrowa.
To właśnie dlatego jakoś jeszcze stąpał po tym świecie. Gdyby nie dodatkowe umiejętności przekazane mu przez Megaerę, to nie byłoby go tu, na swoim ślubie. W sumie to była w dużej mierze zasługa Buffy, która go naprostowała zaraz po... No, ale to nie był zbyt kolorowy okres w ich życiorysie, więc najlepszym rozwiązaniem było pomijanie tego tematu i nie rozczulanie się nad nim. Został już tyle razy omówiony, że wystarczyło.
Poza tym te jego  kochane diable wiedziało, co zrobić, by odwrócić jego uwagę od zamartwiania się. Metoda ta była w stu procentach trafiona, bo już chwilę później nie myślał o Tokio, a był wszystkimi myślami na Fernando, a właściwie skupiony jedynie na jednym łóżku. Kochał ją. Była niesamowita i jak wspomniał, była też niezłym diablęciem. Jego osobistym. Oderwał się od jej warg i spojrzał na nią ostro, po chwili uśmiechając się szeroko, na ile pozwalał mu nieznośny ból w ząbkach.
- Co to ma znaczyć, okropna potworzyco? – Spytał, unosząc nieco jedną brew. Nie podobały mu się jej argumenty i argumenty jego własnych myśli. – Owszem, kochasz mnie, ja kocham ciebie i potwierdzam, że nie jesteś królową Anglii, ale jesteś moją żoną. Żoną w ciąży, gdybyś zapomniała. ZAAWANSOWANEJ ciązy. I jeśli to oznacza głodowanie, to zamierzam się poświęcić. Serio, więc przestań udawać taką niewinną i między innymi przestań też kusić, Lisku. Nicky musi myśleć o swojej żonie i dwójce uroczych dzieciaczków oraz dbać o ich bezpieczeństwo, a ta cała sprawa z... No wiesz... Nie pomaga – stwierdził stanowczo. Byłszczęśliwy, patrząc na swą bezpieczną żonę, ale w głębi serca się bał i zapewne to widziała. Nicky był cudowną książką z obrazkami, którą sobie można szybko obejrzeć i jednocześnie prawie w pełni zrozumieć.
Powrót do góry Go down
Buffy Delilah Carroll
Admin
Buffy Delilah Carroll

Personalia : Buffy Delilah Carroll
Pseudonim : Meadow, Lisek, Venus
Data urodzenia : 24.12.1992
Rasa : Hybryda
Podklasa : Kitryda
Profesja : Właścicielka Bourbon Room/Łowczyni/Żonka N(ick)erdusia/Mateczka
W związku z : Nicholas Andrew Carroll
Aktualny ubiór : białe rękawiczki, beżowa kurtka, bordowo-biało-beżowy szalik, beżowe kozaki, bordowa czapka, biała spódniczka, beżowe rajstopy
Liczba postów : 93
Punkty bonusowe : 171
Join date : 03/03/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimePon 31 Mar 2014 - 20:54

- Doskonale wiesz, co to ma znaczyć... - Mruknęła, nie do końca usatysfakcjonowana zdecydowanie zbyt krótkim pocałunkiem i na dodatek tą nicholasową miną.
Nie lubiła tego spojrzenia, które dawało jej bardzo jasno do zrozumienia, że już stoi na przegranej pozycji i niczym tego zmienić nie może. Choć bardzo mocno chciała, a to równało się prostemu stwierdzeniu, że, pomimo swojej z góry nędznej pozycji, dalej będzie próbować swoich sił. Nie chciała być w końcu traktowana jak jajko, prawda?
Gdy jednak Nicky raczył jej przypomnieć o czymś, czego przeoczyć jakoś nawet nie miała jak, nie powstrzymała się i parsknęła jak najbardziej autentycznym śmiechem, wciąż tuląc się do swojego myśliciela roku.
- No co ty nie powiesz... Jestem w zaawansowanej ciąży? Pierwsze słyszę... - Mruknęła, uśmiechnięta i z oczami pełnymi miłości. - Jakby mój przedni bagaż dawał mi o tym choć na chwilę zapomnieć.
Cóż, o ile wcześniej szło jakoś specjalnie nie zwracać na to uwagi, o tyle teraz to było zwyczajnie niemożliwe. Teraz, czyli przy jasnej sytuacji, w której Buffy zdawało się, że, choćby i przy zwykłym wyjściu na spacer, ciężko było jej nie zauważyć. I nie, nie chodziło tutaj o jakąś jej nadzwyczajną urodę, czy równie absurdalną rzecz. Tutaj zwyczajnie chodziło sposób jej poruszania się, który powoli zaczynał jeszcze bardziej się komplikować i całkiem mocno dawać o sobie znać, a co za tym idzie - często jej dokuczać.
Coraz częściej rezygnowała ze spacerków po ulicach miasta, na rzecz błogiego wylegiwania się we własnym ogródku. Z domowego prezentu Gabriel wynikła przynajmniej jedna dobra rzecz w postaci cichego, spokojnego i przyjemnie dla oka zadrzewionego ogródka, w którym wręcz idealnie się odpoczywało. Choć sam dom w sobie też nie był najgorszy. Ba! Prawdę mówiąc, byłby całkiem uroczy, gdyby tylko nie potwornie strome schody na piętro i do piwnicy, które ostatnio uniemożliwiały jej już normalne poruszanie się po domu. Skoro przestawała widzieć własne stopy, to co dopiero mogła mówić o wąskich stopniach?
Jednak jakoś mało się to liczyło, gdy pod uwagę brała całkowicie inne sprawy. Sprawy jak najbardziej cudne i sprawiające, że kompleksy związane ze swoim stanem jakoś ją, a przynajmniej chwilowo, szczęśliwie omijały. Zwyczajnie nie potrafiła wymarzyć sobie lepszego życia. Ale traktowania jak jajko znosić nie zamierzała, o nie!
- Ja zgrywam niewinną, a ty jakiegoś męczennika... Ha! Tośmy się dobrali... - Mruknęła, po chwili ponownie się odzywając. - Ale, Nicky, mi naprawdę, naprawdę, naprawdę nic nie jest i nie będzie, i nie chcę być jakoś specjalnie traktowana tylko z powodu obecnego stanu. Twoja przyjaciółka przecież przewidziała, że będzie dobrze, a chyba jej ufasz. Prawda? Chyba nawet bardziej niż... Dobra... - Westchnęła, kręcąc głową i spuszczając nogi z łóżka. - No dobrze, kochanie... Tylko szczerze nie podoba mi się wizja powtórki z postowej rozrywki. Nawet, jeśli jest całkowicie twoją decyzją... Ale sprzeczać się nie będę, bo nie ma to najmniejszego sensu. - Uśmiechnęła się dosyć smutnawo, wstając z łóżka i pochylając się odrobinę, by znowu ucałować męża. Tym razem jednak bez żadnych sztuczek, choć wyraźnie miała na nie ochotę.
Ochoty nie miała za to na opuszczanie pokoju i powrót do gości, ale najwyraźniej nadeszła na to odpowiednia pora. Przedłużanie nie miało najmniejszego sensu, gdy atmosfera zaczynała robić się dosyć nieciekawa. Jakby chaotyczna, smutnawa i pełna obaw. Zupełnie jak jej mąż...
- Heej... - Mruknęła z troską w głosie. - Jest dobrze i będzie dobrze. - Puściła do niego oczko. - A za wcale nie tak długo będzie lepiej niż dobrze, panie Carroll.
Przekrzywiła lekko głowę w bok i spojrzała w szybę, krzywiąc się z niezadowoleniem.
- A teraz najwyraźniej pora wracać do tłumu. - Stwierdziła, wcale nie siląc się na entuzjazm.
Powrót do góry Go down
Nicholas Andrew Carroll
Admin
Nicholas Andrew Carroll

Personalia : Nicholas Andrew Carroll
Pseudonim : Nick, Nicky
Data urodzenia : 21.12.1994
Zmieniony/a : 14.08.2015
Rasa : Wampir
Podklasa : Potomek pierwotnego
Profesja : Właściciel HL, wynalazca, nerd, przykładny przyszły ojciec i już mąż
W związku z : Buffy Delilah Carroll
Aktualny ubiór : w biało-niebiesko-granatową kratkę spodnie od piżamy i, ofc, urok osobisty
Liczba postów : 91
Punkty bonusowe : 134
Join date : 27/02/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimePią 4 Kwi 2014 - 11:49

Wywrócił oczkami, siedząc obok Buffy i patrząc na nią jak zwykle z tym samym uwielbieniem. Kochał ją, oczywiście szanował, zamierzał spędzić z nią resztę swojego życia, a przede wszystkim ją uszczęśliwiać, ale nie mógł tego robić, gdy odstawiała te swoje scenki smutkowania. Dokładnie, smutkowania z powodu jego rzekomego męczeństwa.
Jednakże co mógł na to poradzić? Chciał, by była bezpieczna, a jak pił... Niezbyt wiele myślał w takich chwilach o czymś takim jak pozostawianie jej przy życiu. Jego myślami rządził wtedy smak krwi, jej kolor, jej postać i fakt, że z picia miał ochotę przechodzić do innych, równie intymnych, doznań. Nie ważne, czy jego ofiara byłaby żywa, można by ją nazwać półtrupem czy nawet trupem. I właśnie te myśli były straszne, i dziwne. Bo co, jeśli miały zostać jakimś gwałcicielem zwłok... Zwłok Buffy. To zdecydowanie nie była słodka wizja.
Właśnie przez takie myślenie, które pojawiło się u niego wraz z obawami, a obawy wraz z odpowiedzialnością, nie miał ochoty spijać, mimo że jednocześnie tę ochotę miał ogromną. Nie chciał jej narażać, a zwłaszcza na... Co, jeśli jednak kiedyś nie uda mu się siebie powstrzymać i spije ją całą? Swojego kochanego Lisa? No właśnie. I o to tu się rozchodziło, a ona tu go za męczenników brała. On po prostu chciał dobrze i nie poświęcał się dla wiary.
- Ja i męczennik... Teraz to żeś wymyśliła. Serio. Może jeszcze mnich ze mnie – stwierdził z uśmiechem, tuląc do siebie Buffy. Jakoś tak teraz potrzebował jej bliskości. – To cud, że powołujesz się na przekonania Gabriel i doceniam, ale... Mimo wszystko. Co, jeśli potem będzie w porządku, ale przeze mnie wcześniej będą jakieś komplikacje, przez które będziesz cierpiała bardziej niż powinnaś? Nie zniósłbym tego – przyznał, rozkoszując się zapachem swej żony przy pełnej kontroli. Nie chciał jakiegokolwiek wypadku, choć w tym przypadku jakikolwiek wypadek miał być dla jego serca katastrofą.
Ucieszył się, gdy stwierdziła, że nie zamierza się sprzeczać. Choć coś mu bardzo mówiło, że to nie był koniec i jednak nie zamierzała odpuścić. Znał ją. Nie odpuszczała, mimo wszystko i zapewne nim nadejdzie poranek, to uda jej się jakoś go przekonać. Nie miał zamiaru jednak jej w tym pomagać. Co jak co, ale w sumie musiał okazać się silnym facetem i nie dać się namówić babie, takiej kochanej babie!
- A, i bym zapomniał. Pani Carroll nigdzie się nie wybiera. Jako twój osobisty lekarz zalecam ci odpoczynek, a tłumki go nie zapewniają. Po prostu poleżysz tu sobie grzecznie, zrelaksujesz się i przestaniesz myśleć o gościach. Oni się nie obrażą. Zrozumieją, a jak nie zrozumieją, to z chęcią pomogę im zrozumieć. Dla ciebie mogę nawet zawalczyć o twe dobre imię, o ma pani. – Skłonił głowę, choć brakowało mu rycerskiego hełmu i długich włosów. Zaraz też ujął ją delikatnie ręką i położył na łóżku, kładąc się obok. Opierał głowę na ręce, patrząc oczywiście na pewną panią w białej sukience. – I wierz mi, bądź też nie, ale zamierzam cię pilnować, jeśli postanowisz robić jakieś problemy... A teraz mi powiedz, czy duchy istnieją i czy znasz jakiegoś. – Zmiana tematu?


Ostatnio zmieniony przez Nicholas Andrew Carroll dnia Sro 9 Kwi 2014 - 12:09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Buffy Delilah Carroll
Admin
Buffy Delilah Carroll

Personalia : Buffy Delilah Carroll
Pseudonim : Meadow, Lisek, Venus
Data urodzenia : 24.12.1992
Rasa : Hybryda
Podklasa : Kitryda
Profesja : Właścicielka Bourbon Room/Łowczyni/Żonka N(ick)erdusia/Mateczka
W związku z : Nicholas Andrew Carroll
Aktualny ubiór : białe rękawiczki, beżowa kurtka, bordowo-biało-beżowy szalik, beżowe kozaki, bordowa czapka, biała spódniczka, beżowe rajstopy
Liczba postów : 93
Punkty bonusowe : 171
Join date : 03/03/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimePią 4 Kwi 2014 - 15:56

- No, oczywiście. - Energicznie potrząsnęła głową, odgrywając maksymalne zaskoczenie. - To z tego też sobie sprawy nie zdajesz? Szok normalnie, przecież wszyscy to doskonale wiedzą. - Szeroko otworzyła oczy i jednym palcem postukała się w pokaźny brzuch, a następnie zerknęła na obrączkę na jego palcu. - Wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują. Mnich jak nic. - Roześmiała się z całego tego stwierdzenia, wtulając się w ukochanego.
Nawet bardzo urocza rozmowa i całe te przytulania nie potrafiły jej odwieść od tego całego niezadowolenia z powodu jego nagłej zmiany zdania co do spijania jej. Nie widziała kompletnie żadnej przyczyny motywującej takie a nie inne zachowanie. Jeszcze niecały dzień wcześniej wszystko było w jak najlepszym porządku i nic nie wskazywało na to, że nagle postanowi jej odmawiać z uparciem jakiegoś wybitnie upartego osiołka. I nie, nie miała najmniejszego zamiaru przechodzić z tym do porządku dziennego. Przynajmniej do czasu, gdy postanowi przedstawić jej jakieś wybitnie zrozumiałe i przekonujące argumenty. Koniec. Taka duża i bardzo czarna kropka.
- Nic takiego się nie stanie. Będzie jak najlepiej, mogę ci to obiecać. - Uśmiechnęła się czule, gładząc go po policzku. - Dobrze wiem co mówię.Mogę nawet dać się wymacać Gabriel, jeśli to ma jakoś cię uspokoić. Choć wolałabym jednak uniknąć takiej ewentualności, bo zwyczajnie zbyt dużo mi dotykania przez obcych. Na jakieś najbliższe... Wieczność zapewne. - Stwierdziła, starając się przyjąć jak najbardziej pozytywną postawę, która zadziałaby również na partnera i może nawet go przekonała.
A gdy Nicky wciąż się upierał przy tym swoim najnowszym wymyśle, bardzo niechętnie, postanowiła przekonać go do powrotu do gości. Cóż bowiem innego miała do robienia? Niezbyt przepadała za, ponoć bardzo zacnym i twórczym, leżeniem i pachnieniem, a do tego chyba właśnie dążył jej kochany. W sumie... Nawet nie "chyba", a "z pewnością", co też raczył jej udowodnić kolejnym przyciągnięciem. Jakby i tak już sam sobą wystarczająco jej nie przyciągał!
- Mówiłam... Nie jestem jakąś królową angielską. A przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. - Szepnęła, wtulając się w Nickiego. - Osobisty meczenniczo mnisi lekarz i na dodatek jaki rycerski... Czym ja na to zasłużyłam? To aż za dużo cudowności jak dla jednej osoby. - Mruknęła ze szczerym uśmiechem na ustach. Po chwili zaś zrobiła najniewinniejszą minkę pod słońcem i spojrzała na niego pytająco, jednak z łobuzerskim blaskiem w oczach. - Ja i sprawianie problemów? To przecież wzajemnie się wyklucza!
Dziwne pytanie o duchy, które zupełnie nie miało nic wspólnego z aktualną chwilą, cóż, na moment zbiło ją z tropu. Zmarszczyła brwi i wbiła w męża bardzo uważne spojrzenie. Czyżby coś było nie tak?
- Duchy, tak? A dlaczego pytasz? - Przekrzywiła głowę w bok i wystawiła czubek języka, w skupieniu starając się znaleźć odpowiednie słowa. - Duchy... Duchy są jak premia w call center... Ponoć istnieją, ale nikt nigdy ich nie widział. - Powoli pokiwała głową. - I osobiście chyba wolałabym nigdy ich nie zobaczyć. To nic dobrego. Ta kwestia zależności widzenia, w sensie...
Powrót do góry Go down
Nicholas Andrew Carroll
Admin
Nicholas Andrew Carroll

Personalia : Nicholas Andrew Carroll
Pseudonim : Nick, Nicky
Data urodzenia : 21.12.1994
Zmieniony/a : 14.08.2015
Rasa : Wampir
Podklasa : Potomek pierwotnego
Profesja : Właściciel HL, wynalazca, nerd, przykładny przyszły ojciec i już mąż
W związku z : Buffy Delilah Carroll
Aktualny ubiór : w biało-niebiesko-granatową kratkę spodnie od piżamy i, ofc, urok osobisty
Liczba postów : 91
Punkty bonusowe : 134
Join date : 27/02/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeSro 9 Kwi 2014 - 12:50

Westchnął, przewracając się na plecy i patrząc na sufit. No tak... Gabriel... Miała kłopoty, których zamierzał się dowiedzieć drogą jej własnych słabości do niego. Trochę niecny sposób, ale to było dla jej dobra. Musiała się wygadać komuś, zamiast dusić i zbierać to wszystko w sobie. Jeszcze te narkotyki... Martwił się i przed ślubem nie udało mu się z nią pogadać, a teraz po też zapewne miało mu to nie być dane. Choć miała Michaela i raczej ten miał dar poprawiania humoru... Nadal mu się to nie mieściło w głowie, że ta dwójka... Że ten...
Gabriel miał kto się zająć, a gorzej było z Buffy. Uparta, uparta, uparta, a w dodatku nie mógł zacząć przy niej gadać z Raven, jak już wpadnie. Mogłaby zacząć się obawiać o jego zdrowie psychiczne, o ile sam nie wariował, rozmawiając z duchem. Równie dobrze mógł całą tą zaistniałą krótką rozmowę wymyślić, co było wielce prawdopodobne, ale musiałby przyjąć, że jest chory, a to jakoś nie chodziło w grę.
Nie mógł też Buffy samej zostawić, bo martwił się o nią i pozwolić jej wracać do gości, też nie zamierzał. Sama nie mogła zostać, rozmawiać z Raven też nie mógł, więc... Cóż, miał nadzieję, że ta zda mu relację i się domyśli, i sobie pójdzie. Spodziewać się czegoś po duchu, który nie miał okazji rozmawiać z kimś żywym od bardzo, bardzo dawna... Zapewne się domyśli.
I jeszcze to picie krwi, które teraz przerywało co i rusz inne jego myśli. W sumie nie picie krwi, ale myśli o krwi i o jej piciu. Musiał przyznać, że zaczynał brać stwierdzenie „nie jestem królową Anglii” za coraz bardziej przekonywujące i to było bezsprzecznie złe. Nie powinien zmieniać zdania, bo czuł coś, czul wiele cosiów, które namawiały go do zatopienia ząbków w jej szyi.
- Może lepiej sobie odpuszczę bycie cudownym... Widzę, że wolałabyś niegrzecznego chłopca – stwierdził, nadal patrząc na sufit. Uparcie wwiercał w niego wzrok, by przypadkiem nie zerknąć na szyję, na jej szyję. Wiedział, że będzie ciężko, jak zobaczy to stałe miejsce, w które ją gryzie i nie wyrobi.
- A duchy od tak sobie... Skoro Akasha mogłaby istnieć naprawdę, to może i Kacperek. Wiesz, taka nagła myśl... Istnienie Kacperka jeszcze jeszcze, ale gdyby istnieli jego kumple? Nie mielibyśmy pewnie takiego spokojnego życia... Spokojnego życia... Nasze życie jest spokojne, co nie? To pomyśl, jak wyglądałby chaos... – Pokiwał głową, odwracając głowę w uśmiechem w jej kierunku. – Co, jeśli w tym pokoju są duchy? – Spytał szeptem, wodząc wokół podejrzliwym wzrokiem, choć to miało na celu zapomnienie o krwi i wywołanie kolejnych wybuchów śmiechu u swojej żony. Jakoś miał na to ochotę. Wielką. Słuchać, jak się śmieje.
Powrót do góry Go down
Buffy Delilah Carroll
Admin
Buffy Delilah Carroll

Personalia : Buffy Delilah Carroll
Pseudonim : Meadow, Lisek, Venus
Data urodzenia : 24.12.1992
Rasa : Hybryda
Podklasa : Kitryda
Profesja : Właścicielka Bourbon Room/Łowczyni/Żonka N(ick)erdusia/Mateczka
W związku z : Nicholas Andrew Carroll
Aktualny ubiór : białe rękawiczki, beżowa kurtka, bordowo-biało-beżowy szalik, beżowe kozaki, bordowa czapka, biała spódniczka, beżowe rajstopy
Liczba postów : 93
Punkty bonusowe : 171
Join date : 03/03/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeSro 9 Kwi 2014 - 19:28

- Oj nie, nie, nie, nie, nie! - Zaprzeczyła szybko z udawanym przerażeniem w głosie. - Zdecydowanie uwielbiam tę opływającą w cudowności wersję ciebie. Bardzo. - Przysunęła się, muskając wargami jego policzek. - Nie musisz specjalnie dla mnie stawać się jakimś czarnym charakterkiem. Wystarczy tylko, że przestaniesz traktować mnie jak figurkę z porcelany. Nic mi nie jest i nic nie będzie, więc nie ma takiej potrzeby. - Uśmiechnęła się ponownie. - Nie ma. Nie ma i nigdy nie będzie, dobrze? A ja nie mam najmniejszej ochoty patrzeć jak się męczysz z tym całym postowaniem... Męczenniku. - Stwierdziła, przy ostatnim słowie pokazując mu język. - Choć lekki napad niegrzecznego szaleństwa mógłby być całkiem kuszący... Tak od czasu do czasu. - Zaśmiała się.
Cała rozmowa o duchach była dla niej rzeczą niezmiernie dziwaczną, ale starała się jakoś nie dać tego po sobie poznać. W głębi duszy jednak trochę niepokoiły ją tak dziwne tematy, jak te poruszane przez jej kochanego. I jeszcze tamto gadanie do siebie... Na dodatek w połączeniu z nagłą odmową picia jej krwi, cóż, powoli zaczynała się martwić o swojego ukochanego Nickiego. To wszystko nie było normalne, nawet po wzięciu dosyć sporej poprawki na normalność obecnego świata.
Zamiast więc w pełni cieszyć się wieczorem, który z samej zasady powinien być jednym z najpiękniejszych w jej życiu, i przez długą chwilę właśnie taki był, jej zaczynało odbijać. Najprawdopodobniej nawet wymyśliła sobie to wszystko albo co najmniej dosyć porządnie przerysowała w swoim umyśle, ale jakoś jednak ciężko jej było w to uwierzyć. Straszliwie kochała swojego Tygryska, lecz czasem zwyczajnie nie potrafiła pojąć jego zachowania i motywów, które nim kierowały. Może nie zdarzało się to często, ba!, zazwyczaj śmiała twierdzić, że idealnie się dopełniają i rozumieją, ale tym razem... I to na dodatek na ich ślubie, który przecież był dopracowywany tak długo. Okoliczności, w których pan młody zachowuje się co najmniej dziwnie, nikt jednak nie brał pod uwagę, ale chyba niedługo powinno mu przejść. Prawda? Prawda?!
- W dniu własnego ślubu myśli o duchach Kacperkach. - Westchnęła z politowaniem, uśmiechając się półgębkiem. - To chyba świadczy o tym, że się potwornie nudzisz, a to z kolei raczej nie stawia mnie w zbyt dobrym świetle. Nie sądzisz? - Spytała, obracając cały swój niepokój w żart i starając się tak właśnie o tym myśleć. Jako o wyjątkowo dobrym dowcipie. - No tak, nasze życie jest prawdziwą oazą spokoju, kwiatem lotosu czy inną wielce przyjazną pokrzywą. A chaos...? Co to dla nas? - Wyszczerzyła radośnie ząbki. - Nawet Kacperek nam nie straszny! - Nie mogąc się powstrzymać, z rozbawieniem potęgowanym jeszcze przez miny Tygryska i jego, jakże przekonywującą!, grę aktorską, parsknęła niepohamowanym chichotem, który już po chwili przerodził się w otwarty śmiech. - Mówisz, że możemy mieć widownię? - Spytała pomiędzy kolejnymi salwami beztroskiego rechotu i zamachała ręką w stronę luźniejszej części pokoju. - A gdzie bilety wstępu? A kysz! A kysz mi stąd! - Jeszcze przez moment pomachała i zniżyła głos do teatralnego szeptu. - Myślisz, że to wystarczy? Nie lubię robić za kino. - Mrugnęła do niego jednym okiem i nachyliła się, by ucałować go w usta. Było całkowicie normalnie i dobrze... Dlaczego więc, gdzieś tam w głębi, tak bardzo się o niego niepokoiła?
Powrót do góry Go down
Nicholas Andrew Carroll
Admin
Nicholas Andrew Carroll

Personalia : Nicholas Andrew Carroll
Pseudonim : Nick, Nicky
Data urodzenia : 21.12.1994
Zmieniony/a : 14.08.2015
Rasa : Wampir
Podklasa : Potomek pierwotnego
Profesja : Właściciel HL, wynalazca, nerd, przykładny przyszły ojciec i już mąż
W związku z : Buffy Delilah Carroll
Aktualny ubiór : w biało-niebiesko-granatową kratkę spodnie od piżamy i, ofc, urok osobisty
Liczba postów : 91
Punkty bonusowe : 134
Join date : 27/02/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimePią 11 Kwi 2014 - 13:06

- No tak... Kto nie kocha olśniewającego Nickiego? Wszyscy go kochają! – Zachichotał, choć wiedział już, że jest na przegranej pozycji.
Chyba nie było sensu tego powstrzymywać, skoro ostatecznie i tak wszelkie próby kończyły się tak samo. Z kłami w jej szyi. I na seksie również. Jak miał z tym żyć? Udawać, że to nic takiego? Gryzienie własnej żony nie było normalne. Niewinne podgryzanie owszem, ale gryzienie nie i właśnie to go niepokoiło. Bardzo niepokoiło. Już niedługo miał zostać ojcem, teraz został mężem, a...
Może naprawdę powinien to olać i kompletnie nie zwracać na to uwagi? Ot ich normalność, do której właśnie należało spijanie Buffy. I wiara, że nie pozwoli mu się zabić. Miło.
- Niegrzeczne szaleństwa? A gdzie odpowiedzialność? Tej też mam się pozbyć? Lisie, ty chcesz mnie zdemoralizować zaraz po tym, jak chyba zacząłem być poważny... Czujesz to? Tę aurę zacności? Ja nią oddycham! – Stwierdził, przywracając z powrotem łobuzerski uśmiech. Czuł już, że się nie powstrzyma i to zrobi. Ba!, złapał się nawet na myślach, które na legalu zastanawiały się, jak ją ugryźć, bez jakiegokolwiek skontaktowania się z jego osobą. Czyżby postanowiły działać na własną rękę, olewając jego wytyczne, bo wiedziały, że i tak zrobi to, co zwykle? Zdrajcy! Normalnie zdrajcy! Własna głowa go zdradziła z... jego własną głową? Super.
- Jakie zanudzanie? Nie widzę tu takiego – stwierdzi, udając ziewnięcie. – Właściwie chyba położę się spać, pomijając fakt, że już leżę w łóżku. Ej, ja leżę w łóżku z najseksowniejszą kobietą na świecie. Chyba powinienem to niecnie wykorzystać, skoro kobieta ta sama zainsynuowała, że chciałaby coś niegrzecznego od czasu do czasu... – Zniżył głos do szeptu, wargami przybliżając się powoli do jej warg. – I chyba powinienem to zrobić natychmiast, bo apokalipsa i te inne sprawy – powiedział, całując ją delikatnie, jak gdyby miała się zaraz rozsypać.
Choć po chwili już przestał ją „straszyć” uważaniem za porcelanową i przeszedł do bardziej drapieżnej wersji pocałunku, prawą łapką błądząc gdzieś po jej nodze.
- Kusicielka... Moja kochana kusicielka... – Stwierdził, na moment przerywając, by potem znów wrócić do pocałunku. A przy kolejnych kąsaniu jej warg, a potem badaniu wnętrza jej ust, przez przypadek skaleczył ją w język. Zamruczał, czując smak krwi, a jego łapka zaraz przesunęła się ku wewnętrznej części uda...
Powrót do góry Go down
Buffy Delilah Carroll
Admin
Buffy Delilah Carroll

Personalia : Buffy Delilah Carroll
Pseudonim : Meadow, Lisek, Venus
Data urodzenia : 24.12.1992
Rasa : Hybryda
Podklasa : Kitryda
Profesja : Właścicielka Bourbon Room/Łowczyni/Żonka N(ick)erdusia/Mateczka
W związku z : Nicholas Andrew Carroll
Aktualny ubiór : białe rękawiczki, beżowa kurtka, bordowo-biało-beżowy szalik, beżowe kozaki, bordowa czapka, biała spódniczka, beżowe rajstopy
Liczba postów : 93
Punkty bonusowe : 171
Join date : 03/03/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimePią 11 Kwi 2014 - 23:57

- Wszyscy? - Zrobiła wielce zaskoczoną minę. - A myślałam już, że jestem w tym kochaniu jakaś specjalna... Tymczasem wcale nie wyróżniam się z tłumu fanów. - Wygięła usta w podkówkę niczym jakaś wielce niezadowolona i egoistyczna hrabianka.
Jak najbardziej zgadzała się ze swoim mężem, przynajmniej patrząc na obserwacje, które jego słowa potwierdzały. Praktycznie znaczna większość mieszkańców tak dużego miasta, jakim przecież bądź co bądź Los Angeles było, wiedziała kim jest geniuszkowaty pupilek archanielicy Gabriel i raczej nie miała nic przeciwko niemu. Ba! Buffy słyszała same jak najbardziej pozytywne opinie. Nie zmieniało to jednak faktu, że wciąż wszędzie pojawiała się osoba, której kitrydka wręcz nie potrafiła ścierpieć.
Dokładnie. Gabriel Newell... "Gabrielowy nerd" i "pupilek Gabriel", oraz cała reszta dziwactw z wykorzystaniem imienia anielicy, wciąż figurowały wśród popularnych przydomków jej kochanego, choć zdecydowanie nie powinny, bo sytuacja się zmieniła. Tymczasem wszystko to istniało dalej, ba!, rozrosło się jeszcze bardziej, tworząc rozgałęzienia takie jak, już kiedyś wspomniana, "ciężarna dziewczyna gabrielowego nerda", co nie podobało jej się ani odrobinę.
Jednak nie o tym była teraz mowa i zdecydowanie nie powinna myśleć nad takimi rzeczami, gdy powinna być wręcz nieziemsko radosna i beztroska. W końcu to był jej ślub. I to z Nickim! Sama radość i szczęście, które trwać już miało zawsze. Przynajmniej ostatnio nie spotkało ich nic złego, więc nie myślała, by cokolwiek miało już się zmienić. No, poza powiększeniem ich nowej rodzinki, bo to nastąpić miało całkiem niedługo i z pewnością zmienić ich dotychczasowe życie. A pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu była singielką bez widoków na związek!
Tymczasem teraz miała nawet więcej niż mogłaby sobie wymarzyć. Cudowny mąż, cichy i spokojny dom, dwójkę dzieci w drodze, wielki ogródek i spokojne życie. Istny raj na ziemi.
- Wydaje mi się, że jednak zdemoralizowałam cię już na samym początku naszej znajomości. - Roześmiała się beztrosko. - Teraz tylko to pogłębiam, panie wielce odpowiedzialny i poważny, którego aura zacności normalnie bije mnie po oczach. - Po raz kolejny pokazała mu język i zachichotała. Nie mogła zupełnie nic poradzić na to, że tak straszliwie ją bawił. Tak było praktycznie od zawsze i tak chyba zawsze już miało być, a ona bardzo łatwo poddawała się tej ogólnej wesołości dookoła. - A odpowiedzialność? Co powiesz na wepchnięcie jej do szafy?
Cóż mogła poradzić na to, że nie chciała przez całe swoje życie bawić się w wielce odpowiedzialną i poważną? Na to miała mieć jeszcze czas po narodzeniu ich dzieciaczków, a i wtedy zapewne nie będzie statystyczną mateczką, przynajmniej nie przez cały czas. Obecny świat przynosił nadzwyczaj wiele zmartwień, więc trzeba było to sobie jakoś odbijać. A że akurat nie znajdowała lepszego sposobu...
- Może to duchowe zanudzanie? Takie duszne? - Parsknęła radośnie, delikatnie stukając go w czoło, gdy to postanowił ziewnąć. - Pomyśleć, że kiedyś tak bardzo czekało się do północy i fajerwerków. A teraz spać. I to jeszcze we własną noc poślubną! - Pokręciła głową z uśmiechem, układając się przy tym wygodniej.
- Nie będę miała nic przeciwko niecnemu wykorzystaniu tego, mój ty najseksowniejszy krwiopijco pod słońcem. - Wyszeptała, uśmiechając się kusicielsko i odwzajemniając pocałunek, by po chwili wsunąć mu łapkę pod koszulę i delikatnie rysować palcem wzorki. Zamruczała, gdy jej kochany przeszedł do bardziej drapieżnych gestów, i jak najbardziej włączyła się w całowanie, powolutku przechodząc do rozpinania guziczków jego koszuli.
- Uhmmm... - Wymruczała, czując jego dotyk i samej odważnie wodząc dłonią. - Goście się nie obrażą? - Wyszeptała, muskając języczkiem jego wargi.
Powrót do góry Go down
Nicholas Andrew Carroll
Admin
Nicholas Andrew Carroll

Personalia : Nicholas Andrew Carroll
Pseudonim : Nick, Nicky
Data urodzenia : 21.12.1994
Zmieniony/a : 14.08.2015
Rasa : Wampir
Podklasa : Potomek pierwotnego
Profesja : Właściciel HL, wynalazca, nerd, przykładny przyszły ojciec i już mąż
W związku z : Buffy Delilah Carroll
Aktualny ubiór : w biało-niebiesko-granatową kratkę spodnie od piżamy i, ofc, urok osobisty
Liczba postów : 91
Punkty bonusowe : 134
Join date : 27/02/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeSob 12 Kwi 2014 - 14:38

- Ty niegrzeczny, demoralizujący mą zacną osobę, Lisie! Latasz tak z tym swoim językiem, żem cię skaleczył i to bardzo smaczne jest. Kusicielka! Nie minęłaś się z powołaniem? Chyba jakiś demon powinien być z ciebie czy inna uwodząca kreatura... Może nawet wampir, stuprocentowy wampir – stwierdził, co i rusz przygryzając jej wargi. – Ale koniec tego gadania. Jesteś moją kochaną żoną i niech tak zostanie. O, gości się nie martw. Nie obrażą się, bo to nasz dzień. Poza tym nie można mieć żadnych wątów do kobiet w ciąży... – Dodał. – Czyż nie?
- I... – Musnął jej wargi raz. – ...moja żona... – Musnął je drugi raz. – ...nie myśli już o innych, a myśli o mnie i się relaksuje. Zrozumiano? – Spytał, ponownie przylegając do niej wargami, choć teraz to było o wiele dłuższe „musnięcie” i jedne z tych, które zazwyczaj powodowały u biorących udział spory problem z oddychaniem.
Co jak co, ale Nicky był mistrzem pocałunku do czego się nie przyznawał przed samym sobą. I pomyśleć, że tyle dziewczyn marzyło o tych wargach, a żadna ich nie dotknęła... Taka strata. Nie tylko panny ze średniej musiały obejść się jedynie marzeniami, bo wiele dziewczyn kręciło się obok niego w Los Angeles, których młody Carroll jakoś nie dostrzegał, wiecznie zapatrzony w ekraniki tych swoich komputerków czy faktury z dostaw, czy też skupiony nad kabelkami tak, że nie zawsze nawet pozdrowienie usłyszał. Oczywiście wszelkie takie niedosłyszenia zostały mu wybaczane, a wszelkie fotki zrobione po kryjomu dodawane do prywatnych domowych ołtarzyków na meblach. Choć chyba aż tak źle to nie było, bo wtedy zapewne nie mógłby się odpędzić od natrętnych „fanek”, które chciałyby mu się wcisnąć do łóżka... Choć może tego nie robiły ze względu na pewną wysoko ustawioną jednostkę, która od tak, dla własnego widzimisię, mogła kogokolwiek skazać na wygnanie i pożegnać go na wieczność z Los Angeles, jego potomstwo również i jednocześnie skazać na lata spędzone bez widywania Nicka Carrolla, który to siedział w mieście jak w twierdzy i niegdzie się poza nie nie ruszał.
Miłość, którą otoczyła go Gabriel, a która przez innych (chodzi tu głównie, ale nie tylko, o dziewczyny wzdychające na widok Nickiego) była postrzegana niczym żelazny i surowy mur, oddzielający Nicholasa od wszelkich nadnaturalności, ludzi i wszystkiego, co mogło zaburzyć emanującą od niego radość. To właśnie przez rozkaz trzymania go od problemów, nikt go nie tykał i jedynie rozmawiano z nim w Heavenly Lunch, na bankietach, rzadko w posiadłości Gabriel czy na ulicach miasta. Oko archanielicy uznawane było za czujne, a bano się tez jej znajomków, którzy w każdej chwili mogli coś jej podszepnąć. A w Mieście Aniołów aniołów było sporo.
I może właśnie dzięki Gabriel, był tu i teraz w tym łóżku z Buffy, miłością swojego życia, świeżo po ślubie, z wielkim domem czekającym na nich w Beverly Hills i dwójką zbliżających się coraz bardziej do narodzin dziatek. Obraz wydawać by się mógł, że idealny, gdyby nie drobny fakt, że rodzinka ta do ludzi nie należała, a za to wśród członków miała tymczasowo jedynie wampira i kitrydę. Uroczo.
Jednakże to już tak bardzo nie przerażało Nicholasa. Potrafił z tym żyć i mimo że czasem się wahał, czy powinien, czy nie zrobi małżonce krzywdy, to naprawdę mu nie przeszkadzało. Zyskał zdolności, które mogły pomóc w nagłych wypadkach, a jego Buffy akceptowała taką jego postać, więc mu to wystarczało. Choć mogła przestać go kusić, bo czasem miewał wyrzuty sumienia... Ale nie teraz.
Teraz całował swoją najdroższą, przechodząc z namiętnych pocałunków w obsypywanie jej ciała pocałunkami. Wargi, kąciki ust, policzki, żuchwa, szyja. Wszystko to, by następnie pokąsać jej delikatną szyję, która tak cudownie pachniała, a następnie dosłownie ją ukąsić i zacząć spijać.
Uwielbiał ten moment, ona uwielbiała ten moment. Chwila, gdy czuł jej krew w swoich ustach, gdy ona się odprężała, pełna miłości do jego osoby, mimo że robił to, że ją spijał i traktował jak bufet. Uwielbiał ją za to, że nadal go kochała, mimo że był krwiopijcą, że nie pozwoliła mu się wtedy zabić, że go nie zabiła. Była jego kochanym Lisem i nic nie mogło zniszczyć uczucia, które istniało między nimi.
Powrót do góry Go down
Buffy Delilah Carroll
Admin
Buffy Delilah Carroll

Personalia : Buffy Delilah Carroll
Pseudonim : Meadow, Lisek, Venus
Data urodzenia : 24.12.1992
Rasa : Hybryda
Podklasa : Kitryda
Profesja : Właścicielka Bourbon Room/Łowczyni/Żonka N(ick)erdusia/Mateczka
W związku z : Nicholas Andrew Carroll
Aktualny ubiór : białe rękawiczki, beżowa kurtka, bordowo-biało-beżowy szalik, beżowe kozaki, bordowa czapka, biała spódniczka, beżowe rajstopy
Liczba postów : 93
Punkty bonusowe : 171
Join date : 03/03/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeSob 12 Kwi 2014 - 23:56

Uwielbiała to wszystko i zdecydowanie uwielbiała swojego męża. Był jej najdroższym skarbem, który potrafił poprawić nawet najgorszy humor i zmienić go w jak najbardziej pozytywny i pełen miłości. Miłości, która wręcz wisiała w powietrzu, będąc prawie namacalną. Gęsta ściana jak najwspanialszej czułości oraz czystej zajebistości.
W takich właśnie momentach niezmiernie cieszyła się z wydarzeń, które doprowadziły ją do tej chwili, tego ślubu i tego faceta. Lepiej nie mogła trafić i, oczywiście, jak najbardziej zdawała sobie z tego sprawę. Choć wszelkie okoliczności nawiązania ich znajomości, a następnie zawiązania uczucia. A pomyśleć, że kiedyś swe życie wiązała z zupełnie innym miastem, ba!, z zupełnie innym krajem i kontynentem. Tymczasem los rzucił ją tak daleko od rodzinnego kraju i nie miała mu tego za złe. Ani odrobinę, nigdy w życiu.
Chociaż czasem jeszcze odzywała się w niej swego rodzaju żałość spowodowana świadomością tego, że nic już jej z ojczyzną nie łączy i że jej przybrani rodzice oraz rodzeństwo, którzy byli jej cenniejsi od wszystkiego, co dawno temu miała, nigdy nie poznają jej męża i dzieci, nie zobaczą jej szczęścia, nie przyjadą na święta ani nawet nie obrażą się na nią za coś, co zrobiła. Ile by dała choćby za to, by nie widzieć ich z powodu jakiegoś głupiego focha, byleby tylko mieć świadomość, że wciąż żyją i chodzą po tym świecie i istnieje szansa na zobaczenie się z nimi.
Cóż... Teraz przynajmniej miała na nowo mieć rodzinę. Swoją własną, założoną wraz z najcudowniejszym facetem na całym świecie, szczęśliwą i pełną. Żywą. To było dla niej tak ogromnie ważne i podnoszące na duchu. Ta świadomość, że zaczyna całkowicie nowe życie. Nie nowy rozdział w swoim życiu, a całkowicie nowe życie. Zostawiając za sobą wszystko co bolesne i złe. Teraz miało być jak najlepiej, a ten wieczór był tego początkiem. Pierwszym krokiem w wieczności, jaką miała spędzić ze swoim Nickim. I nic więcej się nie liczyło.
No, poza kuszeniem swojego osobistego skarbu, bo to jak najbardziej było istotne i przez nią pożądane. Takie tam niewielkie kuszonko, które powoli zaczynało, swoim zwyczajowym torem, przeradzać się w coś znacznie większego i niechybnie zwiastującego to, że ich goście sporo sobie na nich poczekają. Choć zapewne większość z nich była już w dosyć szampańskich nastrojach. Dosłownie szampańskich, bo Buffy osobiście widziała, ile zacnego szampana ich jeszcze zacniejszej gospodyni poszło nim ceremonia w ogóle się zaczęła. Cóż, przy tak dużych imprezach raczej nigdy nie miało się obejść bez drobnych pijaństw i porannego wymiatania gości spod stołów, krzeseł, a nawet i różanych krzaczków. Naturalna kolej rzeczy.
- Jestem kitrydą, kochanie. - Szepnęła, na nowo niebezpiecznie zbliżając się do jego usteczek. - Mieszanką dwóch dosyć niegrzecznych ras... Kuszenie jest więc w mojej naturze... A język? Nie powiesz chyba, że nie lubisz drobnego podkuszania krwią, które do dziabania się nie zalicza. - Uśmiechnęła się łobuzersko, doskonale zdając sobie sprawę, że odrobinę nagina kwestię spijania jej. Ale przecież nie było w niej mowy o drobnych i całkowicie przypadkowych skaleczeniach przy całowaniu! Zaśmiała się cicho z tego i poczęła ponownie badać języczkiem jego wargi, pomrukując przy tym z zadowoleniem. Jednak coś przecież w sobie z tego wampira miała... - Ależ ja lubię gadać, mój ty kochany mężu. Chociaż... Co do zostawania się zgadzam. Muszę tylko przyzwyczaić się do zmiany statusu i nowego nazwiska. - Mrugnęła do niego jednym okiem, szczerząc się przy tym. - I brak wątów do kobiet w ciąży... Czyżby mój rodzaj awansował do miana świętego? To chyba niezłe wyjście, bo do gości nie mam zupełnej ochoty wracać. - Mruknęła. - I zdecydowanie zrozumiano, psze pana! - Zasalutowała mu jedną ręką, drugą powolutku pieszcząc i wodząc.
A gdy pocałunki przeszły na jeszcze cudowniejszy poziom, całkowicie przestała myśleć o tym wszystkim, co nie było nimi. Wszystko inne nie miało teraz znaczenia i mogło zostać odstawione w kącik. Odwzajemniała prawdziwy deszcz cmokań, by po chwili, z przeogromnym zadowoleniem, zauważyć, że przekonała swojego kochanego. Delikatne kąsania przeszły w końcu w prawdziwe dziabnięcie, a ona zamruczała z zadowoleniem, przytulając do siebie Nickiego. Kochała te momenty...
Powrót do góry Go down
Nicholas Andrew Carroll
Admin
Nicholas Andrew Carroll

Personalia : Nicholas Andrew Carroll
Pseudonim : Nick, Nicky
Data urodzenia : 21.12.1994
Zmieniony/a : 14.08.2015
Rasa : Wampir
Podklasa : Potomek pierwotnego
Profesja : Właściciel HL, wynalazca, nerd, przykładny przyszły ojciec i już mąż
W związku z : Buffy Delilah Carroll
Aktualny ubiór : w biało-niebiesko-granatową kratkę spodnie od piżamy i, ofc, urok osobisty
Liczba postów : 91
Punkty bonusowe : 134
Join date : 27/02/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeCzw 17 Kwi 2014 - 18:22

- No tak... Świętoszka z ciebie idealna – mruknął w drobnej przerwie między spijaniem swojej kochanej żony.
Buffy była niesamowita z całym tym swoim poczuciem humoru, faktem, że nie potrafiła się na niego gniewać i wybaczała mu największe chamstwa. Ten paskudny tydzień, który... Chciał dobrze, ale ważne, że mu to wybaczyła i nie chowała urazy dłużej, bo nie miał pojęcia, ile byłby w stanie wtedy jeszcze dla niej postować. To było okropne.
A teraz pochylał się nad nią, w sumie przyszpilając ją do łóżka, ale oczywiście uważając na brzuszek. Brzuszek, który zawierał w sobie dwa owocki ich miłości i normalnie kochał już te dzieci równie mocno, co ich matkę i równie mocno się o nie troszczył. Będąc blisko Buffy, musiał zachowywać ostrożność, bo jakby był silniejszy niż zwykły człowiek, a bardzo nie chciałby, by cokolwiek się stał jej lub jego kochanej parce.
Nie rezygnował jednak z krwi, mimo że próbował to dziś osiągnąć. Heh... Kto by pomyślał? On? On dał się namówić jakiejś kytrydzie! Pozwolił się skusić tak cudownie smakującej mieszance i kochał ją za to! W sumie bał się siebie, gdy robił się głodny, ale nie wspominał jej o tym, by się nie martwiła i nie brała tego jako argumentu za piciem jej krwi. Teraz to wydawało się takie niepotrzebne. Jak niby mieliby spokojnie i szczęśliwie żyć, nie robiąc tego co jakiś czas? Spijał albo skazywał ukochaną na smutkowanie, a tego nie mógłby zdzierżyć, gdyby ją unieszczęśliwił.
Pochylał się nad nią, opierając się jedną ręką o łóżko, a drugą przesuwając na plecy ukochanej. Pił, rozkoszując się cudownym smakiem jej krwi, która w sumie go uzależniła. Nie potrafił sobie wyobrazić życia bez tego smaku w ustach, który powoli rozpływał się po całym jego ciele. Miał w sobie Buffy Delilah Carroll. Jej cząstka zawsze była przy nim, niezależnie od tego, gdzie się znajdował. W domu, w jej barze, Heavenly Lunch, czy na jakiejś drobnej naprawie u kogoś. Zawsze wszędzie miał ze sobą krew Buffy, która znajdowała się w nim. Ciekawe, jak długo. Choć jako, że spijał jedynie ją, to teraz praktycznie non stop. Ona go syciła. Była dosłownie jego życiem. Jego niesamowita żona.
Po nieco dłuższej, niż zamierzał, chwili, oderwał się od jej szyjki i spojrzał na nią Tym wzrokiem, który to zawierał w sobie takie pokłady uwielbienia i miłości, że... To było nie pojęte. Musiała się w tej chwili czuć naprawdę cudownie, widząc ten nickowy uśmiech pełen radości, beztroski i nawet słysząc cichy chichot.
- Jesteś niesamowita! – Stwierdził, jakoś musząc na głos podzielić się z nią swoimi myślami. – Kocham cię – szepnął, całując ją ponownie w usta.
- A ty, łobuzie, nie masz ochoty zatopić tych swoich malutkich kiełków w szyi mega seksownego i zajebistego wampira? Mrrr...? – Spytał, uśmiechając się od ucha do ucha. Był tak bardzo szczęśliwy!
Powrót do góry Go down
Buffy Delilah Carroll
Admin
Buffy Delilah Carroll

Personalia : Buffy Delilah Carroll
Pseudonim : Meadow, Lisek, Venus
Data urodzenia : 24.12.1992
Rasa : Hybryda
Podklasa : Kitryda
Profesja : Właścicielka Bourbon Room/Łowczyni/Żonka N(ick)erdusia/Mateczka
W związku z : Nicholas Andrew Carroll
Aktualny ubiór : białe rękawiczki, beżowa kurtka, bordowo-biało-beżowy szalik, beżowe kozaki, bordowa czapka, biała spódniczka, beżowe rajstopy
Liczba postów : 93
Punkty bonusowe : 171
Join date : 03/03/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeCzw 17 Kwi 2014 - 20:57

Roześmiała się beztrosko, widząc go tak szczęśliwego i samej będąc tak bardzo radosną i pełną pozytywności. Uwielbiała wręcz, gdy tak się do niej uśmiechał i gdy widziała, że komuś naprawdę na niej zależy i ją kocha. Równie mocno, co i ona kochała jego. Jej serce wypełnione było ciepłem, którego główną przyczyną był właśnie jej cudowny mąż. Choć teraz całe to uczucie, zdecydowanie jeszcze większe i silniejsze, podzielone miało być na trzy osoby. Jej trzy cudne osóbki, które tak bardzo namąciły w jej życiu. Namąciły i dobrze!
Nigdy nie miała im mieć za złe tego, że cała jej rzeczywistość stanęła sobie i wywróciła się do góry nogami. To była chyba jedna z najwspanialszych możliwości, jakie tylko mogły się przytrafić. Pozytywny scenariusz, który już zawsze miał być powodem jej niezmierzonej radości. Chciała, by wszystko trwało wiecznie i zdawało jej się, że tak właśnie ma już być. Wieczność spędzona w towarzystwie Nickiego, a niedługo i ich parki dzieciaków, których obecność już była tak mocno widoczna w ich życiu.
I nie, nie chodziło jej tylko o wyrazistość w postaci ciążowego brzuszka, czy też kick-boxingu, który dzieciaki trenowały zwłaszcza podczas tych, przynajmniej w teorii, sennych poranków. Tu chodziło o coś znacznie większego i bardziej istotnego. Czasem troszkę potrafiącego uprzykrzyć życie, ale jednak kochanego.
Tak samo zresztą, jak i całe te czułości, jakie wymieniała ze swoim ukochanym. Czułości, do których wliczało się nawet wgryzanie w szyjkę i spijanie krwi, tak przecież potrzebnej do życia. Po tak długim czasie nie zwracała już nawet uwagi na drobne ukłucie bólu, jakie pojawiało się przy kiełkach Nickiego przebijających jej skórę. To było dosłownie niczym w zestawieniu z uczuciem głębokiej miłości i swego rodzaju jedności, więzi, którą odczuwała przy wzajemnym spijaniu się. Świadomość, że całkiem dobrowolnie tworzą między sobą coś tak pięknego... Że nawet liczne przeciwności losu nie dały rady ich rozdzielić... To była jedna z tych rzeczy, które przynosiły jej tylko same pozytywne doznania.
- Oboje jesteśmy. - Wyszczerzyła do niego ząbki. - Normalnie kumulacja czystej niesamowitości i zajebistości. - Jak zwykle zebrało jej się na odwzajemnianie pochwał, no i pocałunków wszelakich, przed którymi, a jakże inaczej!, szepnęła jeszcze: - Ja też cię kocham, szaleńcze. Najmocniej na świecie. - Uśmiechnęła się, łącząc ich usta w pocałunku pełnym nieskrywanych uczuć.
Na wspomnienie "mega seksownego i zajebistego wampira", zwyczajnie nie potrafiła powstrzymać śmiechu i słodko kąśliwego:
- Oczywiście, że mam. Tylko... Znajdziesz mi jakiegoś odpowiedniego kandydata? Bo teraz o takich nadzwyczaj ciężko. - Mrugnęła do niego jednym okiem i jeszcze raz ucałowała. - I ty też masz sporo za uszkami, skoro mruczysz do mnie, by przekonać do swoich kąsających propozycji. Doskonale wiesz, jak działa na mnie twoje mruczenie! - Pacnęła go w czuprynę i przybliżyła się do niego jeszcze bardziej, by po chwili ucałować we wspomnianą szyję i wbić w nią kiełki, spijając słodką krew. Jednocześnie nadal powoli wodziła dłońmi, bo przecież nic jej w tym nie przeszkadzało.
Powrót do góry Go down
Nicholas Andrew Carroll
Admin
Nicholas Andrew Carroll

Personalia : Nicholas Andrew Carroll
Pseudonim : Nick, Nicky
Data urodzenia : 21.12.1994
Zmieniony/a : 14.08.2015
Rasa : Wampir
Podklasa : Potomek pierwotnego
Profesja : Właściciel HL, wynalazca, nerd, przykładny przyszły ojciec i już mąż
W związku z : Buffy Delilah Carroll
Aktualny ubiór : w biało-niebiesko-granatową kratkę spodnie od piżamy i, ofc, urok osobisty
Liczba postów : 91
Punkty bonusowe : 134
Join date : 27/02/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeNie 20 Kwi 2014 - 16:29

- Jesteś nieznośna, wiesz? – Spytał szeptem, kończąc zdanie kolejnym mruknięciem. – I tak bardzo słodka – stwierdził, bawiąc się kosmykiem jej włosów i uśmiechając się szeroko. Mimo że jeszcze chwilę temu chciał jakoś obejść nakaz ze strony Buffy picia jej krwi i ta chwila nie należała do najsłodszych, to teraz otaczała go aureola nieskrywanej radości. Chyba właśnie docierało do niego, że był mężem tej tu pani i mieli przed sobą naprawdę niezwykłą przyszłość u swego boku. I to było tak cudowne.
Przed nimi właśnie otworzyły się drzwi do kompletnie innej przyszłości, niż to planował rok temu. Wtedy nawet by nie pomyślał, że właśnie za rok się hajtnie z kobietą swojego życia i już niedługo po ślubie będzie bawił dwójkę szkrabów doskonałych i zajebistych. Ba!, nie widział wizji wielkiego domu z jeszcze większym ogrodem, samochodu w garażu, zarządzania dwoma barami i tego wszystkiego, co w tej chwili nie przychodziło mu do głowy i co dopiero miało się pojawić w ich życiu. Przyszłość z Buffy sprawiała, że miał ochotę latać i pewnie by to zrobił, gdyby nie chciał, jeszcze bardziej niż odlecieć, zostać tu przy swojej żonie.
Ponownie cmoknął ją w usta. Pocałunków nie zamierzał jej szczędzić.
- Tak poza tym, to ja nie potrzebuję mruczenia, by kusić cię do czegokolwiek. To mój nerdowski urok osobisty wszystko mi załatwia, skarbie. Jesteś teraz na niego skazana. Do końca swojego życia, przy czym na uleganie mi w wielu sprawach, ale o tym innym razem. Teraz mamy noc ślubną, a potem poślubną, co brzmi samo w sobie kusząco – podsumował.
Gdy wbiła w niego kiełki, zachichotał cicho z powodu beztroski, jaka go ogarnęła. Czy coś mogło to zniszczyć? Tę chwilę? Nic, kompletnie nic. Był on i była Buffy, a goście mieli im dać tę odrobinę prywatności, której potrzebowali, zajmując się własnymi sprawami i bliskimi.
Zamruczał, bawiąc się zapięciem przy jej sukience. Pewnie rozerwanie jej poszłoby sprawniej, jednakże nie wiedział, czy jego żona nie zechce zachować sukni ślubnej. Żona... Jak to zacnie brzmiało! Miał jeszcze większe poczucie przynależenia do niej, a jej do niego. Byli jednością. Carrollami z Los Angeles.
Powoli zaczął zsuwać z niej sukienkę. Chyba nikt się nie obrazi, jeśli przyśpieszy nieco noc poślubną?
w/z
Powrót do góry Go down
The Host
Mistrz Gry
The Host

Liczba postów : 27
Punkty bonusowe : 31
Join date : 13/04/2014

Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitimeCzw 21 Maj 2015 - 21:08

Przeskok do maja 2022r.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Sypialnia gościnna Empty
PisanieTemat: Re: Sypialnia gościnna   Sypialnia gościnna Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Sypialnia gościnna
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Sypialnia gościnna
» Sypialnia
» Sypialnia Buffy

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
The Ghost Of You :: Brazylia :: Fernando de Noronha, posiadłość Megaery-
Skocz do: